Prawo jako sztuka
"Czy chcemy w edukacji prawniczej poprzestać na tym, aby wtłoczyć absolwentom pewien zasób wiedzy i wyćwiczyć ich w określonych umiejętnościach praktycznych, czy też zależy nam, aby iść głębiej? Tradycyjnie padało pytanie o to, czy szkolimy techników, czy próbujemy uczynić z absolwentów artystów w zakresie sztuki, którą prawo niewątpliwie jest. Prawnik historyczny nie mając złudzeń co do następujących po sobie zmian prawa, potrafi szacować, jakie jest, a jakie być może ich spektrum. W prawie prywatnym to kwestia szczegółów i codziennego życia, nie zaś teorii. Praktyk musi znać metody prawa prywatnego, aby właściwie wykonywać swe rzemiosło – choćby nie uważał, że uprawia sztukę. Metod tych trzeba go wyuczyć na studiach prawniczych możliwie hojnie, aby był w stanie się przekwalifikować, gdyby rynek usług prawniczych tego będzie wymagał. Prawda, że dość rzadkie to przypadki".Kaliber głowy prawnika
"Nie wystarczy zatem uczenie procedur. Prawda, że łatwo się za nimi ukryć. Ze względu na nadmierne ich wykorzystywanie prawnicy bywają oskarżani o to, że naciągają prawo, obchodzą czy nadużywają. Dla minimalizacji takiego niebezpieczeństwa trzeba od początku, a więc w uniwersyteckiej edukacji, sięgać meritum. Nie wolno bać się stawiania kwestii sprawiedliwości i słuszności, pytań o dobro i o wartości. Wszystko przy pełnej świadomości, że prawo, politykę i moralność trzeba widzieć jako osobne, ale nie autonomiczne płaszczyzny rozważań. Wzajemnie oddziałują, często się przenikają. Gdy zatem pojawia się jako hasło kaliber głowy prawnika wiemy, że chodzi o uniwersytecką formację sposobu myślenia i postrzegania świata odróżniającą studia prawnicze od każdego innego przygotowania intelektualnego czy naukowego".Mógłby nas ktoś nazwać kapłanami
"Paradoks polega na tym, że jako prawnicy mamy wysokie mniemanie o sobie. Natomiast ludzie nas nie poważają, a nierzadko szczerze nienawidzą. Powodów tego stanu rzeczy osobno by dociekać. Kwestia dotyczy nie tylko prawników praktyków, ale także akademików. Często koledzy z innych wydziałów ujawniają, że nie uważają przedstawicieli nauk prawnych za uczonych, a nawet za badaczy. Przy zamyśleniu nad prawniczym kształceniem paradoks musimy brać to wszystko pod uwagę.
Chętnie uczymy za Ulpianem – rzymskim jurystą z III wieku, że iuris prudentia est divinarum atque humanarum rerum notitia, iusti atque iniusti scientia – „Biegłość w prawie to znajomość rzeczy boskich i ludzkich, wiedza o tym co słuszne i niesłuszne”. Ze względu na tę znajomość – także spraw boskich – antyczny jurysta pozwolił sobie napisać, że jako prawnicy jesteśmy w pewnym sensie kapłanami – D. 1,1,1,1 Ulpian, ks. 1 „Instytucji”: quis nos sacerdotes appellet – „mógłby nas ktoś nazwać kapłanami”. Skojarzenie z kapłaństwem (oczywiście nie w rozumieniu charakterystycznym dla judaizmu biblijnego lub chrześcijaństwa) wynika z tego, że wcześniej, zanim doszło do laicyzacji rzymskiej jurysprudencji, zajmowali się nią członkowie kapłańskiego kolegium pontyfików".